.

.

poniedziałek, 22 września 2014

FOMO

Drapiąco srebrna opaska weekendowego UNSEEN Photo Fair na mojej ręce wykrzywia mi usta w satysfakcji. Moje sześć kątów przyozdabia nowoprzybyły Magazine i nieokrzesanie designerski tote bag. Chciałabym powiedzieć, że z namaszczeniem zapalam papierosa. Chciałabym powiedzieć, że półmrok otoczenia rozjaśnia migotliwy płomień. Ale nie. To jedynie 49Wattowa żarówka, ta jedna która oparła się zaborom, nie jest więc nawet migotliwa. Palenie, nieopacznie nie myśląc o estetyce tej chwili, rzuciłam w poprzednim wcieleniu. 

I patrzę na ten krzywo opalony kawałek materiału na nadgarstku. I patrzę na kusząco nieskalaną niczym biel powierzchni szafy, błagającą o artystyczne na niej wyżycie. Na Cultural Economics Handbook leżącą w lewej komorze półki polskiego pochodzenia, na Proces, Goodbye Sarajevo, Traktat o łuskaniu fasoli, opierające się o prawy jej skraj. Na czarno-pustą tekturowość ramek. I o tym o ile przyjemniej było by wypełnić te rzeczy zawartością/pozwolić im wypełnić mnie ich zawartością, niż rozglądając się nieustannie po czterech z sześciu kątów myśleć o tym co dzieje się na rozkrzyczanych, pijanych, zzieleniało-rozjarzonych, górnych piętrach kamienic na rynku. O ile przyjemniej nawet niż rozglądać się po ichże rozkątowieniu od wewnątrz. 

Połowa powierzchni szafy i naręcze wrzosów dla śmiałków, co postanowią zadźgać szepty konwenansów w mojej głowie. I przyłączyć się do dzielenia zawartością. Obopólnie.

Jak zabraknie szafy, kupi się kolejne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz