.

.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Fatamorgana

Patrzę na siebie w lustrze
Wieloma różnymi oczyma

Tego wyrostka w garniturze
Z winiarni za rogiem hotelu
Kiedy siedzę podchmielona
W towarzystwie mon père
Który wydaje się być raczej mon ami

Oczyma własnego ojca
Patrzę równie często jak nie częściej
Szczególnie jeśli coś w tym odbiciu
wymyka się mojej kontroli
Czy też zwykłemu pojęciu rzeczy

Patrzę też oczyma Twojego zachwytu
Zwykle wtedy gdy niecelowo
wypnę biust
Kiedy wyjątkowo zgrabnie obliżę
Lepkie od soku wargi
Lub zrobię bezradną dziecinną minę

I zwykle wtedy najbardziej nie dowierzam
w to co widzę i szukam potwierdzeń
We wspomnieniach wszystkich byłych i niedoszłych
kochanków jednego spojrzenia

Patrzę na swoje odbicie
Tak jak widzi je wielu
Najrzadziej patrzę na siebie jednak
własnymi oczyma
Bo wtedy najmniej
Mam akceptacji