.

.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Bzdury

I wtedy Bańka pękła.
A z Bańki zaczęły spadać jej na głowę różne rzeczy.
Te rzeczy, które skrzętnie w niej przez wszystkie lata ukrywała. 
Najpierw, nie wiadomo dlaczego, bo przecież prawa grawitacji nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia, spadały rzeczy najcięższe. Schowane w Bańce, która unosiła się nad jej głową tylko dlatego, że niezbyt często patrzyła w górę. 
A o nich nie chciała pamiętać, nie chciała ich oglądać. Te rzeczy, które przed ukryciem ich w Bańce chodziły za nią przez całe dnie i nie dawały spać po nocach. Teraz zasłaniała przed ich nawracającymi wyrzutami uszy. Zamykała oczy przed obrazami które przywodziły na myśl. Nie chciała nawet pamiętać czym były. 
Na szczęście później zaczęły spadać rzeczy lekkie, sentymentalne. Te, które schowała w tym samym miejscu co tamte, bo wiedziała, że o tamtych nigdy nie zapomni.  I dzięki temu nie zagubią się również te. Malutka, plastikowa, szczęśliwa podkowa z malutką, plastikową biedronką, która przyczepiła do niej klejem. Dziesięciozłotowy banknot z autografem gitarzysty punkowego zespołu. Którego? Już nawet nie pamięta, nie da się rozczytać podpisu. 
A na końcu na jej nosie osiadło małe, brązowe, delikatnie puchowe piórko. Zmarszczyła brwi i marszcząc oczy w małe parabolki, które zawsze tak bardzo bawiły jej znajomych, zdmuchnęła je z impetem. I piórko poszybowało w stronę zachmurzonego, burzowego nieba. 
A cała otaczająca ją przestrzeń zamarła w przygnębiającym bezruchu, kiedy resztki Bańki oblepiły ją swoją różową powłoką. Zamknęły jej usta, dźwięk nie zmieścił się między jej skórą, a mdlącą mazią.
Nie zmieściły się tam również łzy.
Tylko dlatego nie zamierza tym razem płakać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz