.

.

czwartek, 19 maja 2016

Bezpardonowa groźba całkiem przyjemnej śmierci

Kiedy w salonie 
Składam zbyt równo 
Wczorajsze pranie
Te tulipany co pachną 
miodem
Chylą się krzywo
I roszczą sobie
Coraz to większą
Powierzchnię 
Nieużywanych świec
Bezużytecznych stojaków
Na zbyt szybko wypite
Czerwone wino

Ja nie wiem do końca
Czym teraz pachnę
Wieczorną kawą czy 
desperacją
Ale zachłanność
Mojej miłości
Pokłada się szerzej
Z wieczoru na noc
Na Twojej nazbyt 
Chłonącej pasji
Mylnie zupełnie
ulokowanej
Szczerej atencji

Niedopieszczona
Mogę zapieścić
Udusić sobą
równie nagle
szybko 
skutecznie
Jak przesłodzone
Lepkie opary
Tych zapomnianych
Stu tulipanów
Którym bezmyślnie
Zabrakłam wody
Niezamierzenie całkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz