Czytasz płynnie sylaby emocji
Moich wiecznie rozchwianych języków
W ekspiacji za kiedyś niedokonane
Wiążesz na cienkiej czerwonej mulinie
supełki kolejnych z Tobą skojarzeń
Dym z drzewa sandałowego rozmywa się
w podmuchach wilgotnego już wiosną tlenu
Szarawy pył kawy na szklance
Rozpływa się ciepłym mlekiem
Chciałbyś śpiewem do ucha
wyszeptać mi kołysankę
Za szybą deszcz robi to za Ciebie
W końcu po to go dla mnie oswoiłeś
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz