Boję się poetyckich porównań. Boję się ubierać myśli w Duże
Słowa. Kiedy pod wpływem chwili robię to, czytając je ponownie czuję się
zażenowana. Patrzę na nie z boku, oczyma osoby obcej dla tej, która je
stworzyła. I wstydzę się ich. Są patetyczne, przerysowane i wypaczone. A
jednak, przywodzą mi na myśl zagrzebane gdzieś głęboko w pamięci odczucia
chwilii. Mam dziewięć lat, skradam się o północy po schodach w dół do kuchni,
planując grabież mlecznego Toblerone. Wiem dobrze, które z klepek parkietu
obudzą czujnie śpiącą mamę. Wiem, że nic nie obudzi taty, drzemiącego w
salonie, z którego wyziera blada łuna wyciszonego odbiornika. A jednak, zapisane
krzywym, dziecięcym pismem, piórem wypełnionym niebieskim atramentem, w
perfumowanym zielonkawym pamiętniku rodem z Ani z Zielonego Wzgórza
słowa przepełnione są podnieceniem, opływają wręcz adrenaliną. Na równi
z poczuciem winy za młodociane przewinienia. A wspomnienia, które przywołuje
z pamięci są na równi z tymi słowami wypaczone i przerysowane. Na
szczęście, nie wszystkie realnie istniejące rzeczy da się opisać Słowami
Małymi. Takimi, które nie wywołają ironicznego uśmiechu na myśl o naiwności lat
minionych. Lub takimi, które zrozumiesz i nie zapytasz o ich definicję, kiedy
ich użyję. Poznawanie świata to w pewnym sensie poznawanie nowych słów,
wielorakości ich znaczeń. Jeśli chcesz, możesz starać się trzymać tych dobrze
Ci znanych i bezpiecznych. Możesz nawet odkrywać nowe odcienie życia, a w
głowie myśleć o nich obrazmi i uczuciami. Ale słowa, słowa niezbędne są aby
strumień swoich myśli nakierować na inną osobę. Nawet jeśli tą osobą dla Ciebie teraz, jesteś
Ty z kiedyś. Gdziekolwiek to kiedyś się znajduje – lata w przód, czy też lata
wstecz. Jeśli tylko przypadkiem nie jesteś Manetem, słowa stoją między Tobą a
nieulotnością chwili. Więc spróbuj je pokonać. Polecam w tym celu dogłębny
Espionage.
A ja zapewne jutro, gdy tylko się obudzę, nakryję głowę
poduszką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz